środa, 20 marca 2013

Tea Party (1)

Nam sam początek wyjaśnię czym jest to nieszczęsne Tea Party(nazwa jeszcze może ulec zmianie). Otóż będą to felietony wypuszczane raz na jakiś czas, a w nich skomentuje kilka ważnych wydarzeń, nie tylko z angielskich boisk. Dziś o van Persim, karuzeli trenerskiej w Blackburn i Reading, Owenie i oczywiście Ludo Obraniaku, którego tematu przed meczem reprezentacji nie mogło zabraknąć. Na koniec o pucharze Polski. Zapraszam!

*
Niewiele osób zauważyło, a jeszcze mniej o tym mówi, ale Robin van Persi w szóstym kolejnym meczu  United pozostał bez strzelonego gola. Co więcej w ciągu ostatnich 10 spotkań do siatki trafił zaledwie dwa razy, co jak na możliwości Holendra jest serią rzadko spotykaną. Gdyby to był dla przykładu Fernando Torres, czy Olivier Giroud media obsmarowały by każdego z nich równo, a z jakiegoś powodu o van Persim milczą. No właśnie, czy to już jest ten moment w którym należy powiedzieć, że napastnik United ma problem?

Patrząc z perspektywy drużyny tylko pod kątem ligowych zmagań to ostatnimi czasy nie ma znaczenia czy Holender do siatki trafiał czy nie. Czerwone Diabły są niepokonane od siedemnastu kolejek w Premier League, notując do tego 6 zwycięstw z rzędu. Po za tym United są w takiej sytuacji, że nawet jak grają słabo i miałko to i tak udaje im się wygrać. Nie ma specjalnie się też van Persiego co czepiać, bo swoje w Manchesterze zrobił. United będą miały mistrzostwo? No tak. Więc misja zakończona powodzeniem. Co ciekawe w trzech meczach które United przegrali w lidze to takie, w których nie trafił do siatki Holender. 

O ile Premier League pozostaje ziszczonym snem to koszmarem dla Czerwonych Diabłów była liga mistrzów. I abstrahując od koloru kartki dla Naniego to tam van Persi już zawiódł. Próbował pokonać Diego Lopeza kilkakrotnie, ale żaden strzał nie chciał wpaść do sieci. Pewnie van Persi w formie z początku sezonu czy jeszcze kilku miesięcy temu nie miałby problemu z zapakowaniem przynajmniej jednej bramki. Do tego Sir Alex pozostawiając na ławce Rooneya pozbawił się amunicji, w bój wysyłając same ślepaki w postaci Welbecka. I przy całym szacunku dla tego zawodnika to nie jest ten kaliber co wspomniany Rooney. 

Wracając do Holendra to nie ma wątpliwości, że ten prędzej czy później się przełamie w końcu każdy wielki musi mieć jakiś moment słabości. Dla United z jednej strony jest dobre, że przyszedł w momencie, gdy główny cel w postaci mistrzostwa został osiągnięty, liga mistrzów w końcu to jakiś dodatek, w której tryumfu van Persi być może nigdy nie posmakuje.

*
Odkąd hinduska firma Venky przejęła Blackburn Rovers dzieje się tam tylko gorzej. Fani są rozgoryczeni tym jak wygląda zarządzanie ich ukochanego klubu. Większość ich decyzji pozostaje nierozumianych, nie jestem nawet pewien, czy oni sami wiedzą co tam robią. Przechodząc do sedna, po dwóch miesiącach pracy na stanowisku trenera – Michaelowi Appletonowi pokazano drzwi. Ciężko znaleźć chociaż cień logicznego działania wśród władz Blackburn, którzy poszukują frajera, na kolejne dwa miesiące, wszak Appleton był już trzecim menedżerem w tym sezonie. 
Po wykupieniu Blackburn w 2010 roku plany były dalekosiężne, sięgające nawet ligi mistrzów, ba mówili nawet o sprowadzeniu samego Ronaldinho. Stąd też w tamtym okresie pożegnali się z Samem Allardyce’em, tłumacząc się, że Big Sam nie jest w stanie zapewnić oczekiwanych przez nich sukcesów. Na jego miejsce zatrudnili Steve’a Keana, który po półtora roku czasu spuścił klub z hukiem do Championship. Ten mimo masowych protestów kibiców utrzymał się na stołku przez długi czas. Opuścił klub na 3 miejscu 28 sierpnia 2012 roku i jak sam mówi był zmuszony do rezygnacji. Plany na ligę mistrzów trzeba odłożyć na przyszłe lata, chociaż to też może być za mało, wszak teraz mają zaledwie 4 punkty przewagi nad strefą spadkową w Championship. Do tego nepotyzm jaki panuje wśród właścicieli sięga granic możliwości, tworzone są sztuczne stanowiska w klubie byleby obsadzić kogokolwiek z rodziny. 

Najlepszego komentarzu do całej tej zagmatwanej sytuacji udzielił Eric Blacka, jeden z menedżerów w tym sezonie: „Próżno szukać logiki w tych działaniach, jestem zdruzgotany. Jeśli właściciele będą oceniać pracę menedżera po 10 grach to może niech wręczają kontrakty na 5 czy 10 meczów.”Może to jest jakiś pomysł?

*
Pozostając przy trenerskiej karuzeli z Reading kilka dni temu zwolniony został Brian McDermott. Po awansie do Premier League przez część kibiców na Madejski Stadium traktowano go niemal jak boga. Jak to w życiu trenera bywa – bańka pękła, a możliwości klubu okazały się za małe na standardy panujące na najwyższym szczeblu. Sam McDermott nie za bardzo pasował do tych rozgrywek, do końca nie potrafił odnaleźć się w medialnym piekiełku jaki ma miejsce w Premier League. Do tego za bardzo ufał nazwiskom, z którymi wywalczył awans, przy tym brak zastrzyku finansowego dał o sobie znać. Przeglądając opinie kibiców Reading po zwolnieniu trenera, wielu jest zdewastowanych tym faktem, stawiając fundamentalne (i retoryczne) pytanie czy w futbolu jedyną istotną sprawą jest to co dzieje się na boisku. Trzeba też przyznać, że Reading nie miało prawa utrzymać się z tym składem jaki posiada, po prostu brakuje tam dobrych piłkarzy i od początku byli skazani na pożarcie. Brak jakiegoś wytworzonego stylu sprawiał, że awans do Premier League stał się jednorazowym wyskokiem, który szybko się skończy. Popełniono tam za dużo błędów, których obecnie nie da się naprawić, jednak zatrudnienie nowego trenera też niczego nie przyniesie, przynajmniej nie w tym sezonie.
*
Po tym sezonie buty na kołku zawiesi Micheal Owen, jeden z lepszych angielskich piłkarzy ostatnich lat. I gdyby nie te cholerne kontuzje nie pozostawiałby po sobie uczucia ogromnego niedosytu. Kto wie jakby się potoczyła jego kariera gdyby pozostał w Liverpoolu nie wybierając gry w Realu Madryt. Mimo, że pierwszy sezon miał całkiem udany to potem było już tylko gorzej. Zaczęło się tułanie po klubach Newcastle, United, Stoke. Wszędzie miał wysoko postawioną poprzeczkę, z którą nie do końca potrafił sobie poradzić. 

Najbardziej spektakularny moment z jego kariery, który mogę sobie przypomnieć to bramka w derbach Manchesteru strzelona w ostatniej minucie. Ustalił wynik na 4-3 dla United, czym wpasował się w klimat tego szalonego meczu. Tak czy siak, postaram się zapamiętać te lepsze momenty w jego wykonaniu, czy w Liverpoolu, Newcastle, United, czy nawet Realu. Chciałbym dodać do tego Stoke, ale niestety tam jego kariera rozmieniła się na drobne i próżno szukać jakiś pozytywów. 

Może i dobrze, że zdecydował się na koniec kariery, bo nic nie wróżyło na to, aby miał się jeszcze kiedykolwiek podnieść. No, może gdyby wyjechał do Włoch, tam długowieczność napastników jest jak najbardziej normalna. Totti, di Natale, czy jeszcze rok temu del Piero, a wcześniej Inzaghi pokazali, że mimo leciwego wieku wciąż można strzelać spektakularne gole.

*
Jako, że zbliża się mecz naszej reprezentacji to przydałoby się skrobnąć coś i na ten temat. Balonik tradycyjnie na kilka dni przed zawodami został nadmuchany do granic możliwości i należy tylko czekać aż pęknie. Jak nie w piątek to we wrześniu lub październiku, gdy przyjdzie nam się zmierzyć z kolejnymi mocnymi ekipami. Znamienne jest też to, że o samej Ukrainie się za wiele nie mówi, a media bardziej się skupiają na Obraniaku, który w ich mniemaniu jest winny całemu złu i naszym niepowodzeniom. 

Tematem zastępczym stało się to, że Francuz nie mówi po polsku. Jeżeli to jest nasz największy problem to Ukrainę powinniśmy wziąć z marszu. Skoro wszystkim przeszkadza to, że Obraniak nie mówi po polsku to może Waldemar Fornalik po prostu powinien przestać go powoływać. Nie identyfikuje się z reprezentacją (a może to robi tylko my tego nie widzimy?), do tego jest leniem, a swojego potencjału na meczach kadry nie potrafi pokazać. Kolejnym powodem jest to, że rzekomo pozostali zawodnicy reprezentacji za nim nie przepadają. Ciężko nawiązać jakąś relacje z kimkolwiek jeżeli nie mówi się w naturalnym języku kadry. To jeżeli Ludo jest taki zły to co on tu nadal robi? Ale jak już jest to nie ma co narzekać, bo słowa płynące od wielu osobistości, że jest nam nieprzydatny i ogólnie go tu nie chcemy raczej nie wpłyną na jego dobrą grę. Przynajmniej dzięki Obraniakowi Lewandowski na jakiś czas może spać spokojnie, bo wtedy mu się nie obrywa za brak goli w biało czerwonych barwach. 
Moje zdanie odnośnie Obraniaka jest takie, że nie powinien grać obecnie dla reprezentacji, dopóki nie zrozumie jak dużą odpowiedzialność ze sobą niesie. Na jego pozycji wolałbym zobaczyć np. Majewskiego czy Mierzejewskiego, ale paplanina o nauce języka nic Francuzowi nie pomoże skoro do meczu zostało kilka dni, przecież teraz się go nie nauczy. Takimi sprawami trzeba było zająć się wcześniej, przed zgrupowaniem. Jeżeli zacznie się uczyć to może powołanie dostać, jak nie to na jego miejsce znajdą się inni. Dotyczy to też pozostałych obcokrajowców w naszej kadrze. 

I właśnie, rozpisałem się na nie istotny temat zapominając o samym meczu. Balonik jest nadmuchany w pełni więc kac będzie duży, obym się mylił.

*
Ostatnia sprawa, jak to jest, że mecz pucharu Polski (rozgrywek, które pretendują do miana poważnych) zostanie rozegrany w dniu meczu reprezentacji. Wyobrażacie sobie, by taki Bayern, Manchester, czy Juvetus miał rozegrać pucharowy ćwierćfinał w tym samym czasie co reprezentacja? Już pal licho jaki wynik Legia osiągnęła w pierwszym meczu z Olimpią, ale np. gdyby ekipa z Grudziądza pierwszy mecz wygrała, to co też, by grali w tym samym terminie? Legia nie będzie mogła wystawić najsilniejszego składu, do tego całe rozgrywki narażają się na śmieszność, kompletnie spychając je na futbolowy margines. Ten mecz stał się wydarzeniem, które tylko wadzi, po prostu trzeba odbębnić i z tego założenia wyszły osoby decydujące się na taki termin. I jak tu ma być dobrze skoro jest tak źle? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz