czwartek, 20 czerwca 2013

Ormiańska duma narodowa


Liverpool po przeciętnym sezonie musi znacząco wzmocnić skład. Po ewentualnym odejściu z klubu Luisa Suareza, priorytetem na Anfield powinno być ściągnięcie Henrikha Mkhitaryana – mózgu Szachtara Donieck i reprezentacji Armenii.

27 goli w 41 występach w barwach ekipy z Doniecka to dorobek bramkowy Ormianina w minionym sezonie. Całkiem imponujące, zważywszy, że Mkhitaryan występuje zaledwie jako ofensywny pomocnik w systemie 4-2-3-1. Zadaniem Mkhitaryana przed startem ligi było przejęcie obowiązków po ulubieńcu kibiców – Jadsonie. Ten ze względów rodzinnych musiał powrócić do Brazylii. „Uwielbialiśmy tego gościa” – tak o swoim byłym podopiecznym mówi trener Szachtara – Mircea Lucescu. Od razu dodaje: „Jadsonsa postanowiłem zastąpić Mkhitaryanem, który otworzył nam nowe możliwości. Ma ogromną łatwość w odnajdywaniu przestrzeni na boisku. Potrafi stworzyć sytuacje, jak i je wykorzystać. Znakomicie gra w odbiorze. To kompletny zawodnik.” Wraz z odejściem Jadsona poważna kontuzja przytrafiła się Fernandinho – nominalnemu zastępcy – co także ułatwiło podjęcie decyzji Lucescu, aby Ormianina przekształcić z defensywnego na ofensywnego pomocnika. 

Do przednich formacji ukraińskiej drużyny od lat ściągani są zdolni Brazylijczycy. Mkhitaryan był więc wyjątkiem w ofensywie złożonej z samych „Kanarków”. Dzięki znajomości języka portugalskiego, którego nauczył się podczas czteromiesięcznego wypożyczenia do Sao Paolo, bez problemów mógł komunikować się z brazylijskimi kolegami. Mkhitaryan początkowo miał być jedynie uzupełnieniem dla gwiazd Szachtara, jednak szybko stał się pierwszoplanową postacią i jednocześnie najlepszym zawodnikiem ekipy z Doniecka. Progres tego zawodnika znacząco wpłynął na grę całej drużyny, czego nie ukrywa Lucescu: „Nasz ogromny krok naprzód to zasługa rozwoju Mkhitaryana. Uważam, że czeka go piękna kariera.” 

Henrikh talent do gry w piłkę odziedziczył po ojcu – Hamlecie, który w latach 80 biegał po boiskach radzieckich i francuskich. Był liderem ormiańskiej drużyny – Ararat Yerevan, gdzie grał przez 7 lat. W roku 1989 - czyli wtedy gdy na świat przyszedł jego syn – przeniósł się do ASOA Valance we Francji. Swoimi golami pomógł awansować klubowi do 2 ligi. Próżno, jednak szukać tego zespołu w jakichkolwiek rozgrywkach – osiem lat temu klub przestał istnieć. Hamlet po 6 latach spędzonych z rodziną we Francji powrócił do ojczyzny, w 1996 roku zmarł na raka mózgu. 

Co ciekawe cała rodzina Mkhitaryanów ma powiązania z futbolem – matka Henrikha pracuje w ormiańskim związku piłki nożnej, natomiast siostra jest tłumaczem w strukturach UEFA. 
Henrikh Mkhitaryan nie ukrywa, że od dziecka chciał być zawodowym piłkarzem. Swoją karierę rozpoczynał w Pyuniku Yerevan. W wieku 20 lat trafił do Metalurga Donieck, by rok później (2010) wylądować w lokalnym rywalu – Szachtarze. Lucescu wyłożył na Ormianina 5 mln funtów. Nazwisko Mkhitaryan miał już w notesie od roku 2007, kiedy Szachtara grał z Pyunikiem w eliminacjach do Champions League.

Mkhitaryan już jest najlepszym strzelcem swojej ojczyzny w historii z dorobkiem 11 goli. To niezbyt oszałamiająca liczba, ale należy pamiętać, że Armenia jako niepodległe państwo funkcjonuje od 1991 roku. Futbol reprezentacyjny w tym kraju z roku na rok jest coraz lepszy. Armenia była blisko awansu do baraży na Euro 2012. W obecnych eliminacjach Ormianie spisują się zbyt nierówno, aby myśleć o promocji na mistrzostwa świata. Jednego dnia potrafią przegrać z Maltą 0:1, by następnego ograć Danię 4:0 na wyjeździe. Bez wątpienia jednak to Mkhitaryan jest symbolem nowej, w miarę zdolnej generacji Armenii. Na pewno jest już najlepszym ormiańskim graczem od rozłamu związku radzieckiego, a może być tylko lepiej. Po Mkhitaryana ustawiło się w kolejce kilka znaczących klubów m.in. Borussia, Juventus, czy Liverpool.

Na Anfield Mkhitaryan byłby idealnym uzupełnieniem składu. Zawodnika o takiej charakterystyce brakuje w układance Brendana Rodgersa. Ogromna łatwość w odnajdywaniu wolnej przestrzeni na boisku, dobry przegląd pola, skuteczność i chęć do ciężkiej pracy to cechy, dzięki którym musiałby sobie poradzić w Liverpoolu. Ponadto styl "The Reds" jest stosunkowo bliski do tego preferowanego przez Szachtara. Dodatkowo w ofensywie biegają zawodnicy zaawansowani technicznie, jak Coutinho, Sturridge, Iago Aspas, czy nadal Luis Suarez. Przede wszystkim można być jednak ciekawym współpracy na linii Coutinho–Mkhitaryan, która mogłaby przypominać relacje Ormianina z Willianem z fazy grupowej ligi mistrzów. Ten tandem sprawdził się znakomicie – zapewnił awans Szachtarowi do fazy pucharowej, zostawiając w tyle Chelsea.

Na Donbass Arenie jest tradycja, aby po zdobytym golu przez zawodników Szachtara puszczać muzykę, która odzwierciedla narodowość strzelca. W przypadku Mkhitaryana była to ormiańska muzyka wojenna: „Sabre Dance”. 

Od nowego sezonu ta melodia może stać się hitem na Anfield. Problemem w przypadku transferu Mkhitaryana jest jego karta zawodnicza. W połowie należy do Szachtara, a w drugiej części do osób trzecich, co do których Liverpool może mieć obiekcje, czy chce płacić. Jeśli jednak strony dojdą do porozumienia, futbol armeński doczeka się w Premier League zawodnika mającego realną szansę zostania wiodącą postacią tej ligi.