niedziela, 3 marca 2013

Harakiri Arsenalu, spacerek MU i Liverpoolu - podsumowanie 28 kolejki Premier League


Tottenham 2 - Arsenal 1
Wydaje mi się, że Arsenal lubi sam sobie stwarzać problemy. Wyjście z tak wysoko grającą linią obrony na Tottenham to było piłkarskie harakiri. Przy tak szybkich piłkarzach jak Bale, czy Lennon kwestią czasu było wyjście któregoś z nich sam na sam ze Szczęsnym. Dwie bramki padły właśnie po takich sytuacjach, a Arsenal przez przerwę niczego się nie nauczył, bo w drugiej połowie także grali dokładnie w ten sam sposób, jednak ich szczęście polegało na tym, że tym razem Tottenhamowi zabrakło skuteczności. Mam też takie wrażenie, że niektórzy zawodnicy „Kanonierów” jak Vermaelen, Koscielny czy Ramsey powinni płacić klubowi za ich grę w pierwszym składzie. Kapitan Arsenalu do spółki z Mertesackerem w obronie odstawili grecką tragedię i na zmianę wymieniali się głównymi rolami. A, że aktorami obaj okazali się słabymi to   korzyści z ich gry były bardzo wymierne. Najlepszym zawodnikiem był Verthonghen, który w tej chwili jest dokładnie takim piłkarzem jakim nigdy nie będzie Vermaelen. Na tle swojego rodaka wyglądał jak profesor, zaliczył kilka genialnych interwencji. Sam mecz nie należał do jakiś wybitnych, było sporo niedokładności, strat i błędów. Spodziewałem się więcej, szczególnie po Arsenalu. W tym momencie strata do czwartej Chelsea wynosi dla nich pięć punktów, niby jeszcze jest to do odrobienia, ale szczerze w to wątpię. Radziłbym za tydzień dobrze się wsłuchać w hymn ligi mistrzów w Monachium, bo piłkarze Arsenalu przez długi czas mogą go nie usłyszeć. Tottenham natomiast zrobił milowy krok w stronę champions league i tylko oni sami mogą trzecie miejsce stracić.

Southampton 1 - QPR 2
Po porażce na własnym stadionie z QPR sytuacja Southampton z tygodnia na tydzień robi się coraz bardziej niejasna. Styl gry „Świętych” mimo, że jest ładny dla oka to nie przynosi upragnionych punktów. Pod wodzą Pochettino przegrali już 3 mecze (na 6), a jedyne zwycięstwo zanotowali z Manchesterem City co uspokoiło wszystkich związanych z Southampton. Jak się okazało tak różowo nie jest, a o utrzymanie trzeba jeszcze powalczyć. Problemem jest przede wszystkim skuteczność i gra w defensywie. W meczu z „Rangersami” obrona po raz kolejny przypominała kabaret, a pierwszy gol dla drużyny z Londynu padł po bardzo podobnym błędzie co tydzień temu z Newcastle. Długa piłka, która wpada w kozioł, ląduje pod nogami napastnika, w tym wypadku Remy’ego, a ten wie jak taki prezent zamienić na bramkę. Jednym podaniem przez całe boisko po raz kolejny rozmontowana została defensywa „Świętych”. Piłkarski kryminał. Popełniając takie babole sami sobie utrudniają przyszłość. A przecież Southampton ma apetyty od przyszłego sezonu na europejskie puchary. Oby tylko nie wylądowali w Championship przez to wszystko. Aha, Boruc praktycznie bezrobotny, jego robota ograniczyła się do wyjmowania piłki z siatki. Wielki plus także dla Schneiderlina, który rozegrał popisowe spotkanie w środku pola. A QPR pokazuje, że jeszcze nie spadło. Nie takie cuda miały miejsce w Premier League.

Manchester United 4 - Norwich 0
O zwycięstwie MU nad Norwich nie ma się co rozpisywać. Na Old Trafford obejrzeliśmy planowaną wygraną faworyta. Przyszło to im bez specjalnego wysiłku. Tamtego popołudnia podziwialiśmy przebudzenie się Kagawy, który jako pierwszy Japończyk w historii Premier League ustrzelił hat-tricka. Po jego występie pojawiają się pewne znaki zapytania, a mianowicie, czy Kagawa jest gotowy na Real? Na Santiago Bernabeu zagrał słabo, raczej asystował niż brał udział w całym wydarzeniu. Jednak jeżeli Japończyk będzie grał tak jak w sobotę to nie ma się co Sir Alex zastanawiać, bo jest to piłkarz, który w formie jest w stanie wyciągnąć MU na jeszcze wyższy poziom.
Chelsea 1 - WBA 0
Na Stamford Bridge kibice w meczu z WBA dostali pozwolenie od władz klubu na wyrażenie swojego niezadowolenia przeciwko Benitezowi. Całe zamieszanie wokół londyńskiego klubu dosyć ostro skwitował Alan Shearer: „Cały klub to jeden wielki zawstydzający bałagan, nie ma tam ani trochę klasy. Rafa czuje, że jest atakowany niemal ze wszystkich stron, dlatego postanowił się wycofać.”Przechodząc do samego meczu to było to jedne z najlepszych spotkań Beniteza w Chelsea. Jego drużyna od początku dominowała, mimo, że wynik nie do końca może o tym świadczyć. Rafa poszedł po rozum do głowy i zrezygnował z Torresa i od razu przełożyło się to na bramkę, którą strzelił Ba. Najlepsze zawody rozegrał Oscar, który dzielił i rządził w środku pola, niemal każda ofensywna akcja przechodziła przez niego, klasa. Jedyne do czego można się przyczepić to skuteczność. Chelsea dominowała niesamowicie nad WBA, oddała 24 strzały i tylko 1 znalazł drogę do siatki. Tradycyjnie najlepszym piłkarzem u gości był Ben Foster, który uratował swój klub przed katastrofą.

Wigan 0 - Liverpool 4
Jak tydzień temu pochwaliłem Wigan, tak w tej kolejce Liverpool wytarł nimi podłogę. Przyszło to im nawet bez specjalnego wysiłku, a to błysnął Coutinho, a to Suarez znalazł się sam na sam, nawet Downing (!) strzelił bramkę. Wieczór cudów. Inna sprawa, że „the Reds” mieli od początku spotkania jednego zawodnika więcej po swojej stronie, bo Al Habsi – bramkarz Wigan postanowił przejść na czerwoną stronę. Szkoda, że przytrafiają mu się takie klopsy jak przy 3 bramce, które bardziej pasują do Monty Pythona niż poważnego meczu. A szkoda, bo jest to całkiem dobry bramkarz. Co do samego Wigan to mam takie wrażenie, że same miasto nie potrzebuje Premier League. Po prostu nie ma zapotrzebowania na piłkę, przypominają mi GKS Bełchatów. Obie drużyny nie potrafią wypełnić małego stadionu nawet na potentatów i w obu miastach futbol jest na drugim miejscu. W Wigan rządzi rugby, a Bełchatowie siatkówka.


1 komentarz:

  1. Wysoka wygrana Liverpoolu mnie zaskoczyła,United na fali dobitnie i boleśnie pokazuje kto rządzi w lidze,Kagawa 3 budy.Kolejnym dla mnie zaskoczeniem była porażka "Swiętych" z QPR.Liczyłem na 3 pkt. z ostatnią ekipą w tabeli.Arsenal,nie mam pojęcia co się dzieje z nimi."Koguty" walczą o puchary,muszą więc wygrywać nawet z Arsenalem.

    OdpowiedzUsuń