Z dużej
chmury mały deszcz. Tak można określić działania czołówki Premier League w
pierwszych tygodniach okienka transferowego. Póki co największe gwiazdy omijają
Anglię szerokim łukiem wybierając inne kraje. O wiele ciekawiej dzieje się
wśród ligowych średniaków i mniej możnych klubów. Kilkoro z nich zaskoczyło
pozytywnie nie tylko ściągniętymi nazwiskami, ale przede wszystkimi kwotami,
które zostały przeznaczone na wzmocnienia. Zapraszam na pierwszy transferowy
raport z angielskich boisk.
Stan na 15 lipca.
Manchester
United – Ocena kadry – 8/10. Póki co jedynym wzmocnieniem jest Guillermo
Valera, który za 2,8 mln euro został wykupiony z Penarolu (Urugwaj). Młody,
perspektywiczny obrońca, srebrny medalista mistrzostw świata do lat 20. Ciężko,
jednak oczekiwać, aby ten zawodnik stał się pierwszoplanową postacią zespołu,
jest to oczywista inwestycja na przyszłość. Dodatkowo z wypożyczenia
wrócił Wilfried Zaha, z którym w Anglii
są wiązane przesadnie duże nadzieje. Priorytetem dla klubu na tą chwilę powinno
być ściągnięcie środkowego pomocnika. Jedną z opcji miał być Thiago z
Barcelony, ten jednak wybrał Monachium. Do końca nie wiadomo też jaka
przyszłość czeka Wayne’a Rooney’a, który z powodu kontuzji
opuścił tournee United po Tajlandii.
Manchester
City – 9/10. Do ekipy Obywateli trafili Jesus Navas (17,6 mln euro) i Fernandinho (40). Są to na pewno
dobre wzmocnienia, na pozycjach, gdzie brakowało troszeczkę jakości. Obawiam
się, jedynie o to, aby Fernandinho nie został najbardziej przepłaconym
zawodnikiem tego lata. W końcu 40 mln euro za 28 – latka to trochę dużo.
Potencjał drzemie w nim spory, jednak w żadnym wypadku nie jest to zawodnik
wart takiej kwoty. Skład jakim obecnie dysponuje Pellegrini – jak na warunki
Premier League – jest niemal idealny. Pozostaje jedynie wzmocnić konkurencję w
ataku i dokupić lewoskrzydłowego (bardzo blisko City jest Stevan Jovetic, który
z powodzeniem może grać na całej szerokości ataku).
Chelsea– 9/10.
Pierwsze tygodnie pracy Mourinho nie przyniosły wielkich transferów.
Największym problemem w Londynie są napastnicy. Cavani w Paryżu, Falcao w
Monaco, Drogba uznał, że jest mu dobrze w Galatasaray. Teraz mówi się o
Benteke. Torres, Ba i Lukaku to całkiem dobre trio snajperów, jednak w
przypadku ściągnięcia przez the Blues nowej „9” niemal pewne jest, że ktoś z pierwszej
dwójki odejdzie. Na tę chwilę skład Chelsea wygląda obiecująco, z wypożyczenia
wrócili de Bruyne i Lukaku. Dodatkowo zakontraktowano Marco van Ginkela - reprezentanta Holandii do lat 21, który
zaliczył już debiut w dorosłej drużynie Oranje. Jest to typowy pomocnik box to
box. Przy obecnym odmładzaniu ekipy ze Stamford Bridge jakimś cudem może stać
się ważnym punktem zespołu. Z Bayeru Leverkusen przybył Andre Schurlle, który powinien okazać się trafniejszym wyborem niż jego niemiecki poprzednik - Marko Marin. Zastanawiam się tylko jak Mou wykorzysta potencjał
linii pomocy, bo tam bez wątpienia leży klucz do zwycięstw Chelsea.
Arsenal – 7,5/10.
U Kanonierów bez zmian, z tym, że w tym roku jesteśmy zasypywani ogromem
potencjalnych kandydatów do gry w Arsenalu. Miał być Higuain, Rooney, Fellaini,
Luis Suarez itd. a póki co jest jedynie Yaya Sanogo – mistrz świata do lat 20 z
Francją – który przyszedł… za darmo. Na tym się jednak prawdopodobnie nie
skończy, w końcu teoretycznie Wenger do wydania ma 70 mln funtów.
Tottenham – 7,5/10. Koguty na razie bardzo spokojnie, ale
za to konkretnie. Paulinho to zawodnik ponadprzeciętny, więc na pewno doda dużo
jakości solidnej już linii pomocy. Dodatkowo AVB z powodzeniem może przejść na
system 4-1-4-1. Jakość składu Tottenhamu w dużej mierze zależy od Garetha
Bale’a i tego czy zostanie na White Hart Lane. Kolejnym problemem jest pozycja „dziewiątki”,
gdzie jest spory wakat. Pewne jest, że jakiś napastnik do klubu trafi, pytanie
tylko kiedy.
Liverpool – 7/10.
The Reds to dla mnie – obok MU – największa zagadka nadchodzącego sezonu. W
ekipie Brendana Rodgersa widać poprawę gry i coraz więcej jakości. Do klubu – w
kolejnym okienku - w końcu trafiają ciekawi zawodnicy, za stosunkowo niewielkie
pieniądze. Na pewno nieodżałowanym transferem pozostanie Henkrikh Mkhitaryan,
który był blisko Anfield Road. Sezon Liverpoolu w dużej mierze zależy od tego,
czy Luis Suarez zdecyduje się na odejście i kto ewentualnie go zastąpi. Dotychczasowe
wzmocnienia dają nadzieję (Iago Aspas, Luis Alberto, Simon Mignolet i w
mniejszym stopniu Kolo Toure), że nowe rozgrywki będą lepsze od poprzednich.
Everton – 7/10. Dużo pozytywnych zmian jak na razie w
niebieskiej części Merseyside. Podstawowy skład póki co nie uległ zmianie, a
spekulacje odnośnie odejścia Bainesa i Fellainiego nie mają przełożenia na
rzeczywistość. Martinezowi udało się przeprowadzić kilka interesujących
transferów, na uwagę zasługuję przede wszystkim wypożyczenie z Barcelony Gerarda
Deulofeu. Kadrę uzupełnił swoimi byłymi podopiecznymi z Wigan (Kone, Alcaraz,
Robles) i wszystko wskazuje na to, że Everton ponownie może niejednokrotnie
zaskoczyć. Na obiecaną przez Martineza ligę mistrzów kadra jest za krótka,
jednak o ligę europy Everton może spokojnie powalczyć. Zastanawia mnie, czy
nowy trener zdecyduje się na wprowadzenie systemu z trójką obrońców stosowanego
w Wigan, czy też pozostanie przy wariacjach 4-2-3-1 Moyesa. A może wymyśli
jeszcze coś nowego.
Swansea –
Łabędzie jak na razie są królem polowania. Michael Laudrup przekonał zarząd, że
warto zainwestować w nowych piłkarzy, czego efektem jest aż 7 transferów
(+przedłużenie wypożyczenia de Guzmana z Villarreal). Najciekawiej zapowiada
się Wilfried Bony – król strzelców Eredivisie w barwach Vitesse. Na uwagę
zasługuję cena jaką Swansea musiało zapłacić Holendrom – aż 14 mln euro – co
przy okazji jest rekordem transferowym Walijczyków. Mam jednak wrażenie, że są
to pieniądze adekwatne do umiejętności Iworyjczyka i bądź co bądź króla
strzelców Eredivisie. Brakowało Łabędziom typowej „9”, z konieczności
występował tam Michu – teraz problem jest rozwiązany. Ponadto do klubu
dołączyło trzech zawodników z La Liga (Canas, Amat, Pozuelo), których nazwiska
niewiele mi mówią. Mając na uwadze poprzedni sezon i trafność wyborów Laudrupa
na rynku hiszpańskim obiecuje sobie po nich sporo. Ważnym czynnikiem jest też
fakt, że póki co żaden ważny zawodnik ze Swansea nie odszedł. Skład jak na
warunki klubu jest naprawdę znamienity i o ile w lidze ciężko będzie powalczyć
o miejsce wyższe niż 8, o tyle w lidze Europy mogą namieszać podobnie jak była
drużyna Laudrupa - Getafe w 2007 roku. Aha, doszedł jeszcze Jonjo Shelvey, ale
jest to piłkarz, który w Liverpoolu mnie kompletnie nie przekonywał, może inaczej
będzie w Swansea.
Ciekawie
wygląda sytuacja w Southampton, gdzie także powstaje całkiem mocna drużyna. Do
klubu trafili Victor Wanyama (14,5mln euro) i Dejan Lovren (10).
Czystkę w
Sunderlandzie przeprowadza Paolo di Canio, który za pieniądze pozyskane ze
sprzedaży Mignoleta do Liverpoolu i Elmohamady’ego do Hull City może sobie
pozwolić na kilka transferów. Najlepiej póki co wypada Jozy Altidore, który
będzie odpowiedzialny za zdobywanie goli dla Czarnych Kotów. Bramki będzie
strzegł przeciętny Vito Mannone. Linię pomocy wzmocnił Cabral, który do Anglii
trafił z Bazylei. Dodatkowo hitowy transfer Giaccheriniego jest przesądzony. Di Canio stawia także na młodych o czym świadczy pozyskanie takich zawodników jak 19 - letni Karlsson, czy 20 - letni El-Hadji Ba. W Sunderlandzie tworzy się ciekawa ekipa, która może powalczyć o pierwszą dziesiątkę. Nie przewiduję, aby zeszłosezonowa mizeria miała się powtórzyć.
W West Hamie
znacząco budżet obciążył Andy Caroll, jednak patrząc na styl gry Młotów to jest
to transfer idealny. Przyzwyczailiśmy się, że piłka na Upton Park lata wysoko,
a sprowadzenia Carolla na pewno tego nie zmieni. Jestem pewien, że sprawdzi się
także Razvan Rat, podstarzały prawy obrońca grający wcześniej w Shaktarze
Donieck.
Z
ważniejszych niewymienionych przeze mnie ruchów na pewno należy zaliczyć
sprowadzenie Anelki do WBA i Amorebiety do Fulham. Ciekawie także w Aston
Villi, gdzie Benteke odmówił dalszej gry dla the Villans. W Birmingham także
nie śpią i już piątka zawodników dołączyła do klubu, niestety wszyscy – poza
Tonevem z Lecha Poznań – są dla mnie anonimowi.
Spokojnie w
Newcastle i Stoke, gdzie poważnych transferów próżno szukać.
Beniaminkowie
– z wyjątkiem Hull City – także się nie spieszą. Wspomniane Tygrysy
zakontraktowały piątkę zawodników, w tym Maynora Figueroę z Wigan i bramkarza
McGregora z Besiktasu. Cardiff ściągnęło nadzieję duńskiej piłki, 20 – letniego
Andreasa Corneliusa z Kopenhagi. Za napastnika - Czerwone Smoki - zapłaciły 10
mln euro. Może to być jedno z odkryć przyszłego sezonu. 18 goli w 34 meczach
Kopenhagi (korona króla strzelców duńskiej Superligi) + 5 goli w 9 grach
reprezentacyjnych. Wygląda obiecująco. Na koniec Crystal Palace, które z
nieznanych mi powodów wydało na snajpera Peterborough - Dwighta Gayle’a aż 5,3
mln euro. Na boiskach Premier League ponownie zobaczymy Jerome’a Thomasa, który
poprzedni sezon spędził w Leeds United. Z trójki beniaminków Crystal Palace
wypada najsłabiej i ciężko wierzyć, aby to miało się zmienić.
To tyle w
tym raporcie, kolejny już wkrótce.