sobota, 17 sierpnia 2013

Idzie nowe

„Nareszcie koniec tych cholernych wakacji” – chciałoby się zakrzyknąć po zakończeniu sezonu ogórkowego w Anglii i nadejściu długo oczekiwanej Premier League. Rozłąka, zrobiła swoje – naładowała pozytywnie akumulatory na najbliższe kilka miesięcy dając nadzieję na lepsze, futbolowe jutro. A to jutro, w Anglii, zapowiada się bardzo smacznie.

„Idzie nowe” – nic innego nie przychodzi mi na myśl, gdy myślę o nowym sezonie. Sporo zmian na ławkach trenerskich, nowi piłkarze, wszystko jakby było lepsze… i jakieś takie tajemnicze. Bo cóż to byłaby za frajda, gdybyśmy wszystko przed startem rozgrywek wiedzieli. A zdawać by się mogło, że wiemy bardzo dużo, ba, teoretycznie wiemy niemal wszystko co istotne, przynajmniej tak można odczytać medialny przekaz i logiczne głosy ekspertów, z którymi poniekąd się zgadzam. Wiemy kto będzie mistrzem i dlaczego to będzie Chelsea, wiemy, że Manchester City ma być najgroźniejszym konkurentem the Blues w walce o tytuł, a pierwszy sezon Moyesa będzie niezadawalający. Wiemy, że o ligę mistrzów powalczą drużyny z północnego Londynu wspierane przez czerwoną stronę Liverpoolu. Wiemy, że rewelacją rozgrywek będzie Swansea, a Roberto Martinez nie zbliży się do osiągnięć – a w zasadzie jego braku – swojego poprzednika. Patrząc w dół, chciałoby się również powiedzieć, że znamy trzech spadkowiczów – Crystal Palace, Hull Tigers i Stoke City. Wiemy, że Mark Hughes jest słabym trenerem i, że jego obecność w Stoke nie wróży Garncarzom niczego dobrego.

W tym wszystkim jest jednak duża doza niepewności, czy faktycznie, wiemy wszystko? To by było faktycznie, za proste, i zbyt racjonalne w najbardziej tajemniczym sezonie ostatnich lat. Racjonalizm w Premier League zwykle nie popłaca i chciałbym, aby i tak było obecnie. Na całe szczęście niewiadomych jest więcej niż wiadomych co mnie niezmiernie cieszy. I tak, czy druga fuzja między Abramoviczem i Mourinho wyjdzie Chelsea na dobre? Czy Romelu Lukaku będzie równie błyskotliwy jak miało to miejsce w West Bromwich Albion? Jak poradzi sobie z wyspiarską presją Manuel Pellegrini – człowiek, który w swoim trenerskim życiu nic nie wygrał, a budował jedynie solidne fundamenty? Czy David Moyes to na pewno odpowienia osoba – jako zastępstwo – dla abdykowanego Fergusona? Dlaczego Moyes nie wzmacnia środka pola United? Czy Wilfried Zaha jest „good enough”, aby grać już w podstawowym składzie MU? Czemu Arsene Wenger nie wydał do tej pory ani centa na transfery? Czy Wenger ma drużynę zdolną powalczyć o miejsca wyższe niż czwarte? Czy sagi transferowe Bale’a, Suareza i Ronneya zakończą się zmianą otoczenia przez każdego z nich? Czy Brendan Rodgers i jego Liverpool realnie włączą się do walki o ligę mistrzów? Czy Roberto Martinez po sinusoidalnej przygodzie z Wigan ustabilizuje swoją pozycję w Evertonie? O co w zasadzie gra niebieska część Liverpoolu, z góry skazana przez większość na regres i niepowodzenie? Czy Alan Pardew jest w stanie współpracować z nieobliczalnym Joe Kinnearem? Czy któryś z beniaminków zrobi furorę na miarę Swansea, czy w mniejszym stopniu Blackpool i Southampton? Czy West Bromwich jest silniejsze niż w zeszłym sezonie? Czy Malcky Mackay mając nad sobą w Cardiff impulsywnych właścicieli wytrwa do końca sezonu? I jak spisze się kolejna walijska drużyna w Premier League? Czy Crystal Palace i Hull Tigers faktycznie są tak słabi, aby przed startem rozgrywek spisywać ich na straty? Kto w Stoke wpadł na dziwaczny pomysł aby zatrudnić Marka Hughesa? Czy Paolo di Canio w Sunderlndzie jest w stanie dać klubowi coś więcej niż tylko patetyczne słowa i motywację? Czy patent – Downing & Caroll -  zakończony fiaskiem w Liverpoolu wypali w West Hamie i dlaczego tak? Czy Norwich przy dużych wzmocnieniach jest w stanie zaoferować atrakcyjniejszy dla oka styl niż to miało miejsce w zeszłych dwóch latach? Czy Leroy Fer – niezwykle zdolny, lecz równie kontuzjogenny – będzie miał realną szansę na zabłyśnięcie? Czy Robin van Persi wygra po raz trzeci z rzędu koronę króla strzelców? Czy Marouanne Chamakh strzeli jeszcze gola dla Crystal Palace w Premier League? Czy Matej Vydra – król strzelców Championship – znajdzie regularność strzelecką pod okiem Steve’a Clarke’a w WBA?

Tego typu pytań można mnożyć bez liku, na część z nich poznamy odpowiedź w najbliższym czasie, na resztę będziemy musieli poczekać do końca sezonu, a nawet dłużej. I obyśmy jeszcze, tuż przed startem sezonu wszystkiego nie wiedzieli, a niepewność trwała jak najdłużej. Tego sobie i wam życzę. Także siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy! Premier League wraca na salony.


sobota, 3 sierpnia 2013

Sezon na Bony M

Wilfried Bony po dwóch udanych sezonach spędzonych w Vitesse Arnhem postanowił sprawdzić się w lepszej lidze od Eredivisie. Naturalnym wyborem była Premier League, do której - parafrazując słowa Juergena Kloppa  - nowy nabytek Swansea pasuje jak „dupa do wiadra”.

Wilfried Bony, 25 – letni napastnik urodzony w Bingerville (WKS) od dłuższego czasu szukał zatrudnienia w lepszym klubie niż Vitesse. Już rok temu jego marzenie było bliskie realizacji, gdy do niewielkiego klubu przyszła - opiewająca na 10 mln euro - oferta z Aston Villi. Vitesse – ku rozpaczy Bony’ego – zablokowało transfer. „Ten klub doprowadza mnie do szału” – Iworyjczyk specjalnie nie oszczędzał się w słowach, gdy usłyszał decyzję zarządu. Wtórował mu w tym jego agent: „Wilfried jest nie szczęśliwy w Holandii. Vitesse uważa się za ambitną drużynę, ale tego kompletnie nie widać. Bony jest otoczony słabymi piłkarzami, a przez to nie może się rozwijać.”

Ostatecznie Bony przełknął swoją dumę i kolejny sezon rozpoczął w Vitesse. Iworyjczyk w Arnhem był wyjątkowo lubiany . Podczas meczu z PSV w 2011 roku fani przygotowali mu ogromną sektorówkę z jego podobizną i napisem: Wilfried „I’m not afraid” Bony. Dodatkowo po każdym strzelonym na własnym stadionie golu na GelreDome puszczany był utwór Boney M – „Daddy Cool". Nazwa tej piosenki jednocześnie jest ksywką Iworyjczyka, który nie ukrywa, że że tego kawałku używa jako dzwonek w telefonie. Wilfried zasłynął także z tego, że padł ofiarą niesmacznego żartu. Jeden z fanów – flirtując z Bonym na Facebooku i podszywając się pod gorącą dziewczynę – wydobył od niego nagie zdjęcia, które potem wstawił do Internetu.

W ostatnim – czyli de facto drugim – sezonie w Holandii Bony z 31 trafieniami został królem strzelców, czym wydatnie pomógł Vitesse w zajęciu wysokiego 4 miejsca. W końcu po zakończeniu obecnego sezon Wilfried  dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Chętnych zatrudnieniem usług Iworyjczyka było kilku, w kuluarach mówiło się o zainteresowaniu Arsenalu, Liverpoolu, czy Chelsea. To wszystko jak się okazało później były prawdopodobnie nieznaczące plotki. Na brak ofert, jednak nie mógł narzekać, jak mówił miał propozycje z Anglii, Francji, Rosji, Ukrainy i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Ostatecznie Bony wylądował w Swansea, za rekordową dla klubu kwotę 12 mln funtów. Pieniądze wydane na snajpera wydają się być w miarę rozsądne mając na uwadze rozrzutność angielskich klubów na rynku. Dodatkowo zapotrzebowanie na napastników jest jakby większe niż w poprzednich latach, stąd przy ich deficycie ceny idą w górę. Oczywiście, przy transferze ze słabszej do lepszej ligi zawsze pozostaje ryzyko, czy zawodnik się sprawdzi, jednak umiejętności, którymi dysponuje Bony dają nadzieję na sukces.

Wilfried doda do Swansea nowe możliwości taktyczne i jest swego rodzaju zawodnikiem, którego Łabędziom brakowało. Rosły, silny, dobrze grający głową przy tym obdarzony w miarę dobrą techniką. Swoją grą przypomina Romelu Lukaku, Emanuela Adebayora, czy Didiera Drogbę. Ma coś z każdego z tych zawodników. Bony tuż po przyjściu do Premier League powiedział, że chciałby być nowym Drogbą, z którym pozostaje w dobrym kontakcie. Nowy nabytek Swansea pochwalił się: „Drogba pogratulował mi i powiedział, że jest ze mnie dumny.”

W poprzednim sezonie Swansea brakowało typowego napastnika i z konieczności występował tam Michu. Teraz wydaje się, że Iworyjczyk z Hiszpanem są w stanie stworzyć jeden z groźniejszych duetów w Premier League. Najlepszy strzelec Swansea w poprzednim sezonie ciepło wypowiada się o swoim nowym koledze z drużyny: „Wilfried doda do naszego stylu coś nowego. Jest silny w powietrzu i potrafi znakomicie utrzymać się przy piłce. To typowy golleador, ale jego gra to znacznie więcej niż gole. Współpracuje dobrze z zawodnikami i gdy potrzeba może cofnąć się na pozycję „10”.” Michu zadeklarował, że lepiej czuje się na pozycji cofniętego napastnika/ ofensywnego pomocnika stąd też zatrudnienie bramkostrzelnej „9” było niemal koniecznością.

Inni koledzy ze Swansea o Bonym także wypowiadają się ciepło. Nie mogą wyjść z podziwu dla jego siły. Garry Monk przywołuje pierwszy wspólny trening z Iworyjczykiem: „Kryłem go przy rzucie rożnym. Chciałem Wilfrieda przepchnąć, ale zwichnąłem sobie tylko palec. To tylko pokazuje jaki jest wielki.” Dalej dodaje: „Z chłopakami poprosiliśmy go, aby oddał strzał. O mało co nie rozerwał siatki. Nie widziałem wcześniej piłkarza, który miał taką petardę w nodze. Myślałem, że Danny Graham uderza silnie, ale Bony to jest zupełnie inny poziom”.

Wszystko wskazuje na to, że Bony będzie transferowym strzałem w dziesiątkę, jednak wciąż pozostają ciche obawy. Nie jeden zawodnik wziął szturmem Eredivisie by potem ponieść spektakularną klęskę w silniejszej lidze. Najbardziej klinicznym przypadkiem jest Afonso Alves, który w 44 meczach w barwach Heerenven strzelił 40 goli. W meczu z Heraclesem strzelił nawet 7 bramek. To wszystko zaprocentowało transferem za 12,7 mln funtów do Middlesbrough. Okazał się jednak niewypałem i po półtora roku odszedł do Kataru.

Przykłady można mnożyć dalej: Mateja Kezman nie poradził sobie w Chelsea; Bas Dost ze względu na kontuzje póki co jest rozczarowaniem w Wolfsburgu, a Luuk de Jong znakomity w Holandii, w Moenchengladbach wypada bardzo przeciętnie. Po drugiej stronie rzeki znajdują się Ruud van Nistelrooy, Luis Suarez, czy Dennis Bergkamp, którzy podbili Premier League. Jestem niemal pewien, że Wilfried Bony trafi do drugiego worka. Po prostu jest to świetny napastnik, który za długo grał w przedsionku futbolowej Europy.

Iworyjczyk w pierwszym poważniejszym meczu spisał się dobrze, z Malmo strzelił 2 gole i zanotował asystę. Nadzieje jakie pokładają w nim kibice Swansea są ogromne, co najmniej 10 goli w sezonie jest jego obowiązkiem. Jeżeli Bony utrzyma formę strzelecką z Holandii „Daddy Cool” w południowej Walii wróci na listy przebojów.