sobota, 9 marca 2013

Boruc ratuje Southampton przed niezasłużoną porażką

Southampton po raz kolejny pozostawia po sobie dobre wrażenie, jednak znowu nie potrafi potwierdzić swojej przewagi i nie zgarnęło trzech punktów, tak potrzebnych w walce o utrzymanie. Po dwóch porażkach przystąpili do meczu z Norwich, które w poprzedniej kolejce dostało lanie od Kagawy. I obie drużyny mimo, że prezentowały zupełnie odmienny poziom mogą czuć niedosyt z bezbramkowego remisu.

Po porażce z QPR trener „Świętych” przeprowadził dwie zmiany. Rodriguez zastąpił Puncheona, a Hooiveld grał za Clyne’a. Yoishida przesunięty został na prawą obronę.

Chris Hughton postawił od początku na Kamarę w miejsce Hoolahana.

Cały mecz rozgrywany był w tragicznych warunkach, co w teorii miało utrudnić kombinacyjną grę „Świętym”. Początkowo nic takiego nie miało miejsca, jednak im dłużej to spotkanie trwało tym ciężej rozgrywało się piłkę. Pod koniec było to niemal niemożliwe. Southampton mimo wszystko dominowało nad Norwich niemal w każdym aspekcie. Więcej stworzyło sobie sytuacji, w podaniach i rozgrywaniu piłki także było lepsi od swoich rywali. Brakowało tylko kropki nad i, której ostatecznie nie udało się postawić. Należy też pochwalić „Świętych” za celność podań (75%), bo w bagnie, w które zamieniła się murawa Carrow Road było to bardzo trudne. Tylko, no właśnie co z tego skoro po raz kolejny dobra gra nie przyniosła kompletu punktów.

Dobry mecz zaliczył po raz kolejny Schneiderlin i młodziutki Luke Shaw, który całkowicie panował nad sytuacją po lewej stronie. Do tego grał ofensywnie, co zawsze należy chwalić. Po drugiej stronie wyróżniał się Yoshida, który też był bardzo aktywny, nawet bardziej od siedemnastoletniego Shaw’a.
Obaj boczni obrońcy grali ofensywnie, Luke Shaw był ustawiony bardzo wysoko

Southampton grało bardzo wysoko i tak było do 70 minuty. Potem piłkarze tej ekipy się wycofali, co wprawdzie nie doprowadziło do sytuacji drużynę Norwich, jednak „Święci” przez to, że się cofnęli nie potrafili stworzyć zagrożenia. „Kanarki” próbowały grać raczej skrzydłami, czasem to przynosiło skutek w postaci dośrodkowania. Boruc nie miał problemów z wyłapaniem ich. Zagrożeniem jeszcze były rzuty wolne, jednak tak czy siak Norwich wyszło bez pomysłu na ten mecz. Być może powodem była dobra gra Southampton, albo warunki. A może oba czynniki. Co było dziwne to fakt, że goście dominowali w powietrzu nad swoimi rywalami i większość takich pojedynków wygrywali.

Ostatecznie, gdy wydawało się, że mecz skończy się w sennej atmosferze to postanowił to zmienić sędzia Clattenburg poprzez podyktowanie karnego z kapelusza. Może i dobrze się stało, bo byśmy całkowicie pozasypiali, a tak przynajmniej w doliczonym czasie mieliśmy emocje. Sprawiedliwości stało się zadość i Boruc obronił bardzo pewnie karnego. Stąd obie drużyny mogą być niezadowolone z końcowego rezultatu. Goście byli lepsi, niewykorzystani cała masę sytuacji, a gospodarze mieli nieszczęsną jedenastkę.
Strzały oddane przez obie drużyny

Pozycja w tabeli Southampton się nie zmieniła, jednak ich sytuacja powoli robi się taka jak pogoda na Carrow Road. Za Pochettnio zdobyli zaledwie 6 z możliwych 21 punktów. A drużyny za „Świętymi” zaczynają zdobywać punkty i coraz mocniej naciskają na ekipę z St Mary Stadium. Norwich wydaje się, że ma już spokój i walkę o utrzymanie mają za sobą, jednak do tego potrzebują jeszcze kilku punktów. Pozostało im na to wystarczająco dużo czasu, bo aż 9 kolejek jest jeszcze do rozegrania.

1 komentarz:

  1. 9 kolejek na wywalczenie pozostania w lidze ma też Southampton.Chłopaki z "aureolą"muszą wziąć się za poprawę skuteczności strzeleckiej i zacząć wygrywać mecze, jeśli chcą pozostać w lidze.Fantastyczna obrona Boruca i zachowany punkt.Co to musiało się dziać w głowach piłkarzy i kibiców 'Świętych", gdy sędzia podyktował rzut karny (w doliczonym czasie gry) i gdy do piłki podchodził sam poszkodowany Grant Holt.

    OdpowiedzUsuń