niedziela, 24 lutego 2013

QPR blisko Championship, Arsenal daje chwilę radości fanom - podsumowanie 27 kolejki Premier League


QPR od dłuższego czasu jest na jednokierunkowej autostradzie do Championship i nic nie wskazuje na to, by mieli z niej zjechać. Angielski odpowiednik FC Bollywood po wkalkulowanej porażce z Manchesterem United osiadł głęboko na dnie tabeli. Drużyna, która zanotowała zaledwie 2 wygrane w 27 meczach nie ma prawa myśleć o utrzymaniu. Nie pomogło nic, zmiana menedżera, rekordowe transfery. Doprowadziło to jedynie do poprawy gry w tyłach, jednak z przodu mimo kilku ciekawych nazwisk Rangersi nic nie potrafią zdziałać. W klubie raczej pogodzono się ze spadkiem, właściciel zapowiedział, że zostanie w QPR. Do tego udzielił mu się dobry humor, bo powiedział, że bardzo liczy na to, że Redknapp również  w Championship będzie prowadził londyńską drużynę. Na  drugim biegunie jest United, które na 11 kolejek przed końcem może powoli chłodzić szampany na mistrzowską fetę.  Spotkanie między tymi drużynami nie należało do najciekawszych, ale warto było je obejrzeć głównie ze względu na genialną bramkę Rafaela i 999 występ w całej karierze Ryana Giggsa, który uwiecznił ten moment golem.

W sobotnie popołudnie wybrałem do obejrzenia mecz Reading – Wigan (0-3) i nie mogłem uwierzyć, że „The Laticks” przed tą kolejką byli po pierwsze w strefie spadkowej, a po drugie „The Royals” byli nad nimi. Na boisku Wigan kompletnie zdominowało Reading, które nie oddało ani jednego celnego strzału na bramkę Al Habsiego. Przyjemnie się patrzyło na grę podopiecznych Martineza, które sprostało presji związanej z tym meczem. Wyszli na to spotkanie z konkretnym planem i  konsekwentnie go realizowali. Ta porażka mocno komplikuje sytuację Reading, jednak sprawa utrzymania wciąż jest otwarta. I tak spisują się ponad stan.

Po starciu Norwich – Everton (2-1) sfrustrowany David Moyes odmówił podania ręki sędziemu. Niestety dla niego nie ma usprawiedliwienia na swoje zachowanie, bo za porażkę ekipy z Liverpoolu odpowiadają piłkarze, którzy w końcówce stracili dwie bramki. W ten sposób Everton mocno oddalił się od upragnionego czwartego miejsca sprawiając, że wywalczenie tej pozycji jest raczej nierealne.

Arsenal w meczu z cyklu które trzeba wygrać bez względu na okoliczności pokonał słabą Aston Villę. Wbrew pozorom nie przyszło to tak łatwo jak mogło by się wydawać. Zwycięstwo „Kanonierzy” zawdzięczają geniuszowi Cazorli i kapitalnej asyście Monreala przy zwycięskiej bramce. Dla Wengera niepokojące było przede wszystkim to, że jego obrona nawet w meczu z takim rywalem prezentowała się niepewnie. Druga sprawa, że to spotkanie było idealne, dla Szczęsnego aby się odbudować, niestety zaliczył klopsa przy bramce Weinmanna. Reakcja Wengera po tym golu bezcenna.
Meczem kolejki bez wątpienia było niedzielne starcie Manchesteru City z Chelsea (2-0), które zapowiadane było jak bitwa o drugie miejsce. City było niepodważalnie lepsze. Londyńczycy nie podjęli wyzwania w tym spotkaniu. Zadziwiająca jest taktyka na każde spotkanie Beniteza z mocnymi drużynami, który nakazuje swojej ekipie się cofnąć i po prostu oddaje inicjatywę przeciwnikom. Prowadzi to do tego, że tak kreatywni gracze jakim dysponuje Chelsea w pomocy tracą swój potencjał.  Za Beniteza „The Blues” zaliczyli mimo wszystko regres, a po Hiszpanie spodziewano się wiele więcej. City wykorzystało impotencję Chelsea, lecz sami wyszli z zupełnie innym nastawieniem niż dwa tygodnie temu przeciwko Southampton. Nie grali wprawdzie tak dobrze jak w zeszłym sezonie, jednak na słabą tego dnia ekipę z Londynu wystarczyło.  City wydaje się być pewne drugiego miejsca. Chelsea pozostaje ciężka walka o miejsce dające gwarancje gry w lidze mistrzów między Tottenhamem i Arsenalem.

W drugim niedzielnym spotkaniu Newcastle – Southampton (4-2) wbrew pozorom więcej się działo niż w zapowiadanym hicie. Sporo emocji, bomba Cisse, kolejny dobry mecz Sissoko, który wyrasta na gwiazdę ligi i minimalny błąd Boruca przy pierwszej bramce sprawiły, że kibice na St James Park obejrzeli dobre widowisko. Wygrana w tym starciu miała pozwolić jednej drużynie na odskoczenie od strefy spadkowej na bezpieczną odległość i ta sztuka udała się „Srokom”. Nie jest też tak, że Newcastle od razu jest bezpieczne jednak ciężko wyobrazić sobie w tej chwili, by mogli za rok grać w Championship. Wszystko w tej drużynie zdaje się wracać na dobre tory. Southampton może poszczycić się zaskakującą statystyką. Jako drużyna prowadząca w tym sezonie straciła już 27 punktów, czyli tyle ile ma obecnie. Gdyby udało im się te wyniki utrzymać byliby na 3 miejscu. Po tym meczu można też powiedzieć, że koszmary z początku sezonu wracają do Southampton. Tragiczna postawa obrony, szczególnie przy drugim golu Newcastle, gdzie asystę zaliczył bramkarz. Ponownie jest sporo do poprawy w defensywie.
Bramki dla Southampton i Newcastle

W poniedziałek dokończenie tej kolejki meczem West Ham - Tottenham.

4 komentarze:

  1. wszystko przejrzyste,w jednym miejscu,doskonale zredagowane,bramki ,tabela...-brawo jestem pod wrażeniem,aż miło poczytać.Jeśli tak będzie co tydzień to inne serwisy mogą nie istnieć!Naprawdę dobra robota!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, dzięki za miłe słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Manchester pewnie idzie na championat,niesamowity Giggs mimo wieku.QPR chyba już nie wiele może zdziałać by uchronić się od spadku,a może...?Arsenal faktycznie nie miał wyjścia i mecz musiał wygrać, i wygrał,Aston Villa zadziwiająco słaba postawa w tym sezonie.rozczarowuje na potęgę.City lepsze od Chelsea, jeśli Tottenham jutro wygra spadną o oczko.Newcastle-Southamptom dziwi wysoki wynik,ale to dobrze."Sroki "sezon bez rewelacji,myślałem,że będą dużo wyżej.Choć strata do 10 Stoke to tylko 3 pkt."Święci muszą walczyć bo też mają 3 pkt....do strefy spadkowej.Dadzą radę.Niezły występ Boruca mimo puszczenia 4 goli w tym samobója i karniaka.

    OdpowiedzUsuń
  4. zaglądam tu dopiero od kilku dni i chyba będę robił to częściej. Kawał dobrej roboty

    OdpowiedzUsuń