Nie spodziewałem się, że
drugi post z rzędu będę mógł zatytułować w ten sam sposób co poprzedni.
Wprawdzie ani Real, ani Barcelona nie zhańbiły się tak by otrzymać po pięć
bramek, jednak indolencja hiszpańskich drużyn sprawiła, że było tego blisko.
Królewscy na tle Borussi Dortmund byli zaskakująco słabi, przez co decima
prawdopodobnie stanie się tylko nieziszczonym snem.
Po meczu na Signal Iduna
Park nie sposób obojętnie przejść koło wyczynu Roberta Lewandowskiego – 4 gole
strzelone Realowi Madryt, coś niesamowitego. Nikt wcześniej w Europie nie
zaaplikował tylu bramek Królewskim. Ostatnią osobą, która trafiła tyle razy na
etapie półfinału lub finału był Ferenc Puskas – legenda Realu Madryt. Cztery
razy trafił w finale Pucharu Europy przeciwko Eintrachtowi Frankfurt w 1960
roku.
Wyczyn Polaka mówi sam za siebie, po raz 6 w historii L'Equipe wystawiono notę 10. Co też ciekawe #Lewandowski był przez ponad 20 minut najpopularniejszy na Twitterze.
Wyczyn Polaka mówi sam za siebie, po raz 6 w historii L'Equipe wystawiono notę 10. Co też ciekawe #Lewandowski był przez ponad 20 minut najpopularniejszy na Twitterze.
Wracając już do całego spotkania to jak to się stało, że kolejna hiszpańska drużyna wypadła tragicznie na tle błyskawicznego niemieckiego ataku? Pomijając oczywistą klasę Lewandowskiego, który był zdecydowanie lepszy od Pepe.
1. Klopp po meczu powiedział: „Dajcie Madrytowi piłkę, a oni nie będą wiedzieli co z nią zrobić”. Bolesna prawda. Nie ma kontraktu, nie ma zabawy. Po pierwszym straconym golu Real starał się przejąć inicjatywę, lecz nie potrafił stworzyć zagrożenia będąc w ataku pozycyjnym. Borussia ani razu nie odkryła się na poważnie tak by dać możliwość do kontry gościom. Największa broń Królewskich została zminimalizowana praktycznie do zera, a jedyny gol padł po głupim błędzie Hummelsa. Klopp po raz kolejny rozszyfrował Mourinho, a jego Borussia w tym sezonie wbiła Realowi już 8 goli tracąc 4.
Real po prostu nie potrafi zdominować gry na tak wysokim poziomie, czego jesteśmy świadkami trzeci rok z rzędu. Do tego Borussia całkowicie zabiegała Real, zawodników tej drużyny było wszędzie więcej, a statystyka, że 6 dortmundczyków przebiegło więcej od najlepszego madrytczyka jest druzgocąca.
2. Goetze'ego wszędzie było pełno. Zbiegał na oba skrzydła, co było możliwe dzięki temu, że zaczął mecz na środku, jako typowa „10”. Umożliwiał skuteczne rozegranie piłki, stwarzał więcej możliwości swoim partnerom i miał duży wpływ na grę swojej drużyny. W teorii jego vis a vis – Mesut Ozil nie był w stanie dać tyle Realowi co Goetze Borussi z prostego względu. Ozil zaczął mecz na lewym skrzydle, skąd ciężko było kierować grą swojej drużyny. Luka Modric wprawdzie się starał, lecz także nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Wystawienie Chorwata miało na celu zdominowanie środka pola, lecz to się nie udało. Co jest niedopuszczalne, to pomoc Borussi górowała nad tą Realu, a zabieg z Modriciem można uznać za nieudany. Ozil na boku także sprawdzał się średnio, często schodził do środka, jednak wtedy pozostawiał lukę na skrzydle, której nie zapełnił Ramos.
Problemem Realu jest też to, że w
takim meczu drużyna nie potrafi bronić ani jako całość, ani stosując pressing.
Na Signal Iduna Park wyglądali jakby wyszli bez konkretnego planu co jest
niedopuszczalne, a Borussia po prostu to wykorzystała.
5. Przed każdym meczem
Realu największą zagwozdką dla drużyny przeciwnej jest to jak zatrzymać
Ronaldo. Stąd wielkie brawa należą się dla Łukasza Piszczka, do spółki z
Błaszczykowskim, którzy po raz kolejny zminimalizowali zagrożenie płynące ze
strony Portugalczyka do minimum. Ronaldo starał się, lecz przy ataku pozycyjnym
miał za mało przestrzeni na rozwinięcie skrzydeł. Coentrao nie stwarzał też
takich możliwości w ataku co chociażby Marcelo, stąd Cristiano nie otrzymał
odpowiedniej pomocy od bocznego obrońcy. To samo można powiedzieć o drugiej
stronie – Ramos także nie pomógł odpowiednio w ataku dla Ozila.
Na Signal Iduna Park
byliśmy świadkami tryumfu (zapożyczając terminologię z NBA) transition
football. Kluczem do sukcesu Borussi był błyskawiczny atak, pressing i
wybieganie (dzięki tym samym czynnikom wygrał Bayern z Barceloną). W tej chwili
w starciu Bundesligi z Primera Divison przewaga tej pierwszej jest druzgocąca:
8-1. Wprawdzie nie można pozbawiać jeszcze Realu z marzeń o decimie, jednak jeżeli
Mourinho szybko czegoś nie wymyśli to będziemy świadkami niemieckiego finału na
Wembley(!). Angielski stadion oblegany przez Niemców, Churchill się w grobie
przewraca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz