czwartek, 4 kwietnia 2013

Powinno być 0-4, jest 0-0. Nieskuteczna Borussia remisuje z przeciętną Malagą.

Mecz między Malagą, a BVB przypomniał bardziej starcie grupowe niż mecz ćwierćfinałowy. Spora ilość błędów w obronie, niewykorzystane sytuacje przede wszystkim przez ekipę z Dortmundu doprowadziły do tego, że w rewanżu możemy mieć pozorne emocje. Dlaczego tylko pozorne? Z taką grą Malaga specjalnie nie ma czego szukać na Signal Iduna Park.

Starcie na La Rosaleda było dobre tylko przez pierwsze 60 minut. Potem nie wiedzieć czemu obie drużyny albo osłabły, albo zadowoliły się bezbramkowym remisem.

Słabość Malagi we wczorajszym meczu wynikała głównie ze skutecznego odcięcia od gry przede wszystkim Isco. Ten przy każdym dotknięciu piłki był podwajany i przez to nie mógł rozwinąć skrzydeł. Stąd też Piszczek był tak mało aktywny z przodu, jego głównym zadaniem było zatrzymanie młodego Hiszpana. Po za tym Borussia prawą stroną niemal nie atakowała, większość akcji szła środkiem.

Na prawej stronie Joaquin miał trochę więcej miejsca, głównie dzięki wspomagającemu Jesusowi Gamezowi i stąd szło główne, choć niewielkie zagrożenie ze strony Malagi. Gamez starał się być aktywny z przodu, stwarzał przewagę i jeżeli chodzi o grę ofensywną to z hiszpańskiej drużyny wyróżniłbym właśnie jego.
Podania Gameza do Joaquina, ich współpraca wyglądała dobrze, po drugiej stronie Isco nie miał takiego wsparcia od Antunesa, czy środkowych pomocników
Borussia Dortmund stworzyła sobie co najmniej 4 stuprocentowe sytuacje, które koncertowo zmarnowali Mario Goetze i Robert Lewandowski. Piłkarze Malagi zostawiali naprawdę bardzo dużo miejsca swoim przeciwnikom i stąd Ci w pierwszej połowie nie mieli problemów z przeprowadzaniem groźnych akcji. Do tego ich linia obrony grała stosunkowo wysoko, a to była woda na młyn na szybkich pomocników Borussi ze względu na mało zwrotnych defensorów Malagi. Lewandowski dzięki temu, że miał wsparcie ze strony Reusa i Goetze, mógł jak to ma w zwyczaju wycofać się i skutecznie rozegrać piłkę. W ten sposób wypracował kilka sytuacji partnerom. Obaj wymieni Niemcy biegali na tyle blisko Polaka, że ten po prostu ma z kim kombinacyjnie grać, czego nie może robić w reprezentacji.
Podania, które otrzymał Lewandowski, ten obrazek pokazuje, że Polak wychodził  często po piłkę do środkowej strefy i grał na całej szerokości boiska. Warto podkreślić też, że Lewy przeprowadził aż 7 skutecznych dryblingów, najwięcej w całym meczu
W starciu na La Rosaleda rzuciła mi się też w oczy gra Groskreutza, który specjalnie nie nadaje się do kombinacyjnej gry dortmundczyków. W takich akcjach nie może się odnaleźć i spowalnia grę. Jego głównymi atutami są waleczność i gra w obronie. To drugie z Malagą mu wychodziło dobrze, ale brak Kuby Błaszczykowskiego był widoczny. Ten prawdopodobnie będzie już zdrowy na rewanż i automatycznie powinien wskoczyć do pierwszego składu. Na uwagę zasługuje też to jakie zmiany przeprowadził Klopp co tylko świadczy o tym jak krótką ławkę posiada Borussia. Julian Schieber, w ciągu 20 minut nie pokazał niczego ciekawego, a decyzje jakie podejmował były katastrofalne. Po wprowadzeniu tego zawodnika gra ewidentnie siadła.

Bez wątpienia bohaterem całego meczu był Willy Caballero, który uchronił Malagę przed porażką. Dzięki niemu w rewanżu możemy jeszcze liczyć na jakieś emocję, a Argentyńczyk nie po raz pierwszy pokazał klasę w meczach ligi mistrzów.

Obaj menedżerowie mówią, że bezbramkowy remis jest otwartym wynikiem. Ciężko się z nimi nie zgodzić, ale każde inne rozstrzygnięcie niż awans Borussi byłoby traktowane w ramach sensacji. Różnica klas była aż nadto widoczna, chociaż nie takie cuda wianki się w futbolu działy. W końcu Pellegrini doskonale wie jak grać w meczach o stawkę w lidze mistrzów. W 2006 roku awansował do półfinału tych rozgrywek z przeciętnym Villareal, chociaż teraz zadanie przed nim jest jeszcze trudniejsze, wywieźć choćby punkt z paszczy lwa – Signal Iduna Park, gdzie Borussia wszystkie mecze w lidze mistrzów wygrała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz