środa, 3 kwietnia 2013

Bayern wypunktował Juventus

Nigdy nie byłem wielkim, nawet okazyjnym kibicem Bayernu Monachium. W każdym sezonie, gdy Bawarczycy pieli się w kolejnych szczeblach ligi mistrzów miałem niemal stuprocentową pewność, że prędzej czy później odpadną. Teraz, po wygranej z Juventusem są dla mnie głównym pretendentem do wygrania tego trofeum.

Oczywiście, można umniejszać zwycięstwo Bayernu, że wygrali po 2 błędach Buffona, że przy jednym golu był spalony, ale jakim wynikiem nie skończyłoby się to spotkanie to i tak byłoby to tylko przedłużenie egzekucji.  Turyńczycy, być może nieco na wyrost gloryfikowani przed ćwierćfinałem nie zaprezentowali na Alianz Arena niczego, czym mogli zaskoczyć Bawarczyków. Ci natomiast w każdej formacji we wczorajszym starciu wypadli perfekcyjnie, do tego stopnia, że van Buyten przy Dante wyglądał co najmniej dobrze. Ta drużyna była dobra w każdym elemencie gry, wyniszczała Juve stosując pressing już na ich połowie. Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że był to najsłabszy mecz Juventusu pod wodzą Antonio Conte. Inna sprawa, że nie mierzyli się jeszcze z tak potężnym rywalem, który tak boleśnie wypunktowałby ich wszystkie braki. 
Podania w strefie ataku Vidala (który był najaktywniejszy przy atakach "Starej Damy") i Juve. Włosi nie byli w stanie skutecznie atakować, do tego byli strasznie niedokładni w swoich ofensywnych akcjach. Symbolem tego są zaledwie 2 celne podania Pirlo (na 9), które napędzały akcję.
Ogromnym problemem tej drużyny był brak klasowego napastnika, a deficyt był podwójny, bo Włosi wyszli na Alianz Arena w swoim tradycyjnym ustawieniu 3-5-2. Słabo jak na swoje możliwości wyglądał także Buffon, którego Beckenbauer nazwał po meczu emerytem. Pretensji po tym spotkaniu nie można mieć chyba jedynie do Arturo Vidala i Giorgio Chielliniego. Ten pierwszy przed ¼ ligi mistrzów był obok Leo Messiego i Cristiano Ronaldo najlepszym zawodnikiem tych rozgrywek. Wczoraj starał się pracować na całej szerokości boiska, ale brakowało wsparcia szczególnie ze strony Marchisio i Pirlo, a przecież to środek pola stanowił o sile Włochów. Jednak i ta linia w porównaniu do zestawienia Bayernu z Luisem Gustavo i Schweinschteigerem wyglądało blado, którzy bezbłędnie wyłączyli z gry przede wszystkim Pirlo. To po jego stracie padł pierwszy gol dla Bayernu.
Andrea Pirlo był na tyle skutecznie odcięty od podań, że nie mógł kierować grą Juve. Na tle Schwiensteigera wyglądał bardzo blado.
Ciężko mówić w tym momencie o szansach Juventus. Na pewno Włosi się ostatecznie nie poddali i u siebie mogą powalczyć. Szkopuł polega na tym, że w tym sezonie Bayern na wyjazdach jest jeszcze lepszy niż na własnym stadionie, ale turyńczycy nie mogą przegrać po raz kolejny starcia z Bawarczykami jeszcze przed gwizdkiem sędziego.

1 komentarz:

  1. Nie sądziłem,że Juve tak słabo wypadnie w konfrontacji z Bayernem,tym bardziej,że wcześniejszy mecz Bawarczyków pokazał,że są do wybatożenia już w pierwszym meczu przez ekipę z Turynu.Oczywiście Bayern ma silną ekipę i mają zapędy po puchar ,,jednakże liczyłem a nawet byłem pewny,że liderzy serie A ,nie będą mieli problemów z wywiezieniem chociaż punktu z Monachium.Tymczasem u siebie będą musieli odrabiać stratę 2 goli!Myślę ,że stać Juve na to żeby awansować. Nie będzie to łatwe zadanie,ale szczerze w to wierzę.Turyńczycy mogą złamać dobrą passę Bayernu na wyjazdach.Turyn ma Quagliarelle i Giovinco.

    OdpowiedzUsuń