Nam sam początek wyjaśnię czym jest to nieszczęsne Tea Party(nazwa
jeszcze może ulec zmianie). Otóż będą to felietony wypuszczane raz na jakiś czas, a w nich skomentuje kilka ważnych wydarzeń, nie tylko z
angielskich boisk. Dziś o van Persim, karuzeli trenerskiej w Blackburn i
Reading, Owenie i oczywiście Ludo Obraniaku, którego tematu przed meczem
reprezentacji nie mogło zabraknąć. Na koniec o pucharze Polski. Zapraszam!
*
Niewiele osób zauważyło, a jeszcze mniej o tym mówi, ale
Robin van Persi w szóstym kolejnym meczu United pozostał bez strzelonego gola. Co więcej
w ciągu ostatnich 10 spotkań do siatki trafił zaledwie dwa razy, co jak na
możliwości Holendra jest serią rzadko spotykaną. Gdyby to był dla przykładu
Fernando Torres, czy Olivier Giroud media obsmarowały by każdego z nich równo,
a z jakiegoś powodu o van Persim milczą. No właśnie, czy to już jest ten moment
w którym należy powiedzieć, że napastnik United ma problem?
Patrząc z
perspektywy drużyny tylko pod kątem ligowych zmagań to ostatnimi czasy nie ma
znaczenia czy Holender do siatki trafiał czy nie. Czerwone Diabły są
niepokonane od siedemnastu kolejek w Premier League, notując do tego 6
zwycięstw z rzędu. Po za tym United są w takiej sytuacji, że nawet jak grają
słabo i miałko to i tak udaje im się wygrać. Nie ma specjalnie się też van
Persiego co czepiać, bo swoje w Manchesterze zrobił. United będą miały
mistrzostwo? No tak. Więc misja zakończona powodzeniem. Co ciekawe w trzech
meczach które United przegrali w lidze to takie, w których nie trafił do siatki
Holender.
O ile Premier League pozostaje ziszczonym snem to koszmarem dla
Czerwonych Diabłów była liga mistrzów. I abstrahując od koloru kartki dla
Naniego to tam van Persi już zawiódł. Próbował pokonać Diego Lopeza
kilkakrotnie, ale żaden strzał nie chciał wpaść do sieci. Pewnie van Persi w
formie z początku sezonu czy jeszcze kilku miesięcy temu nie miałby problemu z
zapakowaniem przynajmniej jednej bramki. Do tego Sir Alex pozostawiając na
ławce Rooneya pozbawił się amunicji, w bój wysyłając same ślepaki w postaci
Welbecka. I przy całym szacunku dla tego zawodnika to nie jest ten kaliber co
wspomniany Rooney.
Wracając do Holendra to nie ma wątpliwości, że ten prędzej
czy później się przełamie w końcu każdy wielki musi mieć jakiś moment słabości.
Dla United z jednej strony jest dobre, że przyszedł w momencie, gdy główny cel
w postaci mistrzostwa został osiągnięty, liga mistrzów w końcu to jakiś
dodatek, w której tryumfu van Persi być może nigdy nie posmakuje.
*
Odkąd hinduska firma Venky przejęła Blackburn Rovers dzieje
się tam tylko gorzej. Fani są rozgoryczeni tym jak wygląda zarządzanie ich
ukochanego klubu. Większość ich decyzji pozostaje nierozumianych, nie jestem
nawet pewien, czy oni sami wiedzą co tam robią. Przechodząc do sedna, po dwóch
miesiącach pracy na stanowisku trenera – Michaelowi Appletonowi pokazano drzwi.
Ciężko znaleźć chociaż cień logicznego działania wśród władz Blackburn, którzy
poszukują frajera, na kolejne dwa miesiące, wszak Appleton był już trzecim
menedżerem w tym sezonie.

Po wykupieniu Blackburn w 2010 roku plany były
dalekosiężne, sięgające nawet ligi mistrzów, ba mówili nawet o sprowadzeniu
samego Ronaldinho. Stąd też w tamtym okresie pożegnali się z Samem
Allardyce’em, tłumacząc się, że Big Sam nie jest w stanie zapewnić oczekiwanych
przez nich sukcesów. Na jego miejsce zatrudnili Steve’a Keana, który po półtora
roku czasu spuścił klub z hukiem do Championship. Ten mimo masowych protestów
kibiców utrzymał się na stołku przez długi czas. Opuścił klub na 3 miejscu 28
sierpnia 2012 roku i jak sam mówi był zmuszony do rezygnacji. Plany na ligę
mistrzów trzeba odłożyć na przyszłe lata, chociaż to też może być za mało,
wszak teraz mają zaledwie 4 punkty przewagi nad strefą spadkową w Championship.
Do tego nepotyzm jaki panuje wśród właścicieli sięga granic możliwości,
tworzone są sztuczne stanowiska w klubie byleby obsadzić kogokolwiek z rodziny.
Najlepszego komentarzu do całej tej zagmatwanej sytuacji udzielił Eric Blacka, jeden
z menedżerów w tym sezonie: „Próżno szukać logiki w tych działaniach, jestem
zdruzgotany. Jeśli właściciele będą oceniać pracę menedżera po 10 grach to może
niech wręczają kontrakty na 5 czy 10 meczów.”Może to jest jakiś pomysł?
*
Pozostając przy trenerskiej karuzeli z Reading kilka dni temu
zwolniony został Brian McDermott. Po awansie do Premier League przez część
kibiców na Madejski Stadium traktowano go niemal jak boga. Jak to w życiu
trenera bywa – bańka pękła, a możliwości klubu okazały się za małe na standardy
panujące na najwyższym szczeblu. Sam McDermott nie za bardzo pasował do tych
rozgrywek, do końca nie potrafił odnaleźć się w medialnym piekiełku jaki ma
miejsce w Premier League. Do tego za bardzo ufał nazwiskom, z którymi wywalczył
awans, przy tym brak zastrzyku finansowego dał o sobie znać. Przeglądając
opinie kibiców Reading po zwolnieniu trenera, wielu jest zdewastowanych tym
faktem, stawiając fundamentalne (i retoryczne) pytanie czy w futbolu jedyną
istotną sprawą jest to co dzieje się na boisku. Trzeba też przyznać, że Reading
nie miało prawa utrzymać się z tym składem jaki posiada, po prostu brakuje tam
dobrych piłkarzy i od początku byli skazani na pożarcie. Brak jakiegoś
wytworzonego stylu sprawiał, że awans do Premier League stał się jednorazowym
wyskokiem, który szybko się skończy. Popełniono tam za dużo błędów, których
obecnie nie da się naprawić, jednak zatrudnienie nowego trenera też niczego nie
przyniesie, przynajmniej nie w tym sezonie.
*
Po tym sezonie buty na kołku zawiesi Micheal Owen, jeden z
lepszych angielskich piłkarzy ostatnich lat. I gdyby nie te cholerne kontuzje
nie pozostawiałby po sobie uczucia ogromnego niedosytu. Kto wie jakby się
potoczyła jego kariera gdyby pozostał w Liverpoolu nie wybierając gry w Realu
Madryt. Mimo, że pierwszy sezon miał całkiem udany to potem było już tylko
gorzej. Zaczęło się tułanie po klubach Newcastle, United, Stoke. Wszędzie miał
wysoko postawioną poprzeczkę, z którą nie do końca potrafił sobie poradzić.
Najbardziej spektakularny moment z jego kariery, który mogę sobie przypomnieć
to bramka w derbach Manchesteru strzelona w ostatniej minucie. Ustalił wynik na
4-3 dla United, czym wpasował się w klimat tego szalonego meczu. Tak czy siak,
postaram się zapamiętać te lepsze momenty w jego wykonaniu, czy w Liverpoolu,
Newcastle, United, czy nawet Realu. Chciałbym dodać do tego Stoke, ale niestety
tam jego kariera rozmieniła się na drobne i próżno szukać jakiś pozytywów.
Może
i dobrze, że zdecydował się na koniec kariery, bo nic nie wróżyło na to, aby
miał się jeszcze kiedykolwiek podnieść. No, może gdyby wyjechał do Włoch, tam
długowieczność napastników jest jak najbardziej normalna. Totti, di Natale, czy
jeszcze rok temu del Piero, a wcześniej Inzaghi pokazali, że mimo leciwego
wieku wciąż można strzelać spektakularne gole.
*
Jako, że zbliża się mecz naszej reprezentacji to przydałoby
się skrobnąć coś i na ten temat. Balonik tradycyjnie na kilka dni przed
zawodami został nadmuchany do granic możliwości i należy tylko czekać aż
pęknie. Jak nie w piątek to we wrześniu lub październiku, gdy przyjdzie nam się
zmierzyć z kolejnymi mocnymi ekipami. Znamienne jest też to, że o samej
Ukrainie się za wiele nie mówi, a media bardziej się skupiają na Obraniaku,
który w ich mniemaniu jest winny całemu złu i naszym niepowodzeniom.
Tematem
zastępczym stało się to, że Francuz nie mówi po polsku. Jeżeli to jest nasz
największy problem to Ukrainę powinniśmy wziąć z marszu. Skoro wszystkim
przeszkadza to, że Obraniak nie mówi po polsku to może Waldemar Fornalik po
prostu powinien przestać go powoływać. Nie identyfikuje się z reprezentacją (a
może to robi tylko my tego nie widzimy?), do tego jest leniem, a swojego
potencjału na meczach kadry nie potrafi pokazać. Kolejnym powodem jest to, że
rzekomo pozostali zawodnicy reprezentacji za nim nie przepadają. Ciężko
nawiązać jakąś relacje z kimkolwiek jeżeli nie mówi się w naturalnym języku
kadry. To jeżeli Ludo jest taki zły to co on tu nadal robi? Ale jak już jest to
nie ma co narzekać, bo słowa płynące od wielu osobistości, że jest nam
nieprzydatny i ogólnie go tu nie chcemy raczej nie wpłyną na jego dobrą grę.
Przynajmniej dzięki Obraniakowi Lewandowski na jakiś czas może spać spokojnie,
bo wtedy mu się nie obrywa za brak goli w biało czerwonych barwach.

Moje zdanie
odnośnie Obraniaka jest takie, że nie powinien grać obecnie dla reprezentacji,
dopóki nie zrozumie jak dużą odpowiedzialność ze sobą niesie. Na jego pozycji
wolałbym zobaczyć np. Majewskiego czy Mierzejewskiego, ale paplanina o nauce
języka nic Francuzowi nie pomoże skoro do meczu zostało kilka dni, przecież
teraz się go nie nauczy. Takimi sprawami trzeba było zająć się wcześniej, przed
zgrupowaniem. Jeżeli zacznie się uczyć to może powołanie dostać, jak nie to na
jego miejsce znajdą się inni. Dotyczy to też pozostałych obcokrajowców w naszej
kadrze.
I właśnie, rozpisałem się na nie istotny temat zapominając o samym
meczu. Balonik jest nadmuchany w pełni więc kac będzie duży, obym się mylił.
*
Ostatnia sprawa, jak to jest, że mecz pucharu Polski
(rozgrywek, które pretendują do miana poważnych) zostanie rozegrany w dniu
meczu reprezentacji. Wyobrażacie sobie, by taki Bayern, Manchester, czy Juvetus
miał rozegrać pucharowy ćwierćfinał w tym samym czasie co reprezentacja? Już
pal licho jaki wynik Legia osiągnęła w pierwszym meczu z Olimpią, ale np. gdyby
ekipa z Grudziądza pierwszy mecz wygrała, to co też, by grali w tym samym
terminie? Legia nie będzie mogła wystawić najsilniejszego składu, do tego całe
rozgrywki narażają się na śmieszność, kompletnie spychając je na futbolowy
margines. Ten mecz stał się wydarzeniem, które tylko wadzi, po prostu trzeba
odbębnić i z tego założenia wyszły osoby decydujące się na taki termin. I jak
tu ma być dobrze skoro jest tak źle?