Przed sezonem, decyzję o zamienieniu przez Paula Lamberta
Norwich na Aston Villę przyjąłem ze sporem zdziwieniem. Byłem zdumiony tym, że
Szkot wybrał ofertę pracy w klubie na podobnym poziomie co jego były pracodawca.
Głównym czynnikiem na korzyść klubu z Birmingham były pewnie finanse i być może
tradycja. Zdziwiony również byłem tym jak od początku Lambert miota się na swoim
stanowisku nie wprowadzając niczego szczególnego do sposobu gry „The Villans”.
Lambert z właścicielem podjęli świadomą decyzję o odmłodzeniu
składu, co jest jedyną pozytywną rzeczą wyróżniającą Aston Villę. Tylko, że i to
nie wyszło tak jak powinno, bo obaj panowie prawdopodobnie nie spodziewali się,
że młodzież, którą dysponują to szrot nie nadający się do cotygodniowej walki w
lidze. Owszem, są wyjątki takie jak Benteke, czy Weinmann, ale obaj pozostają w
opozycji do swoich nieudolnych kolegów. Dziwi mnie też, że Lambert wciąż trwa
na swoim stanowisku, mimo, że wyraźnie ciągnie klub do Championship. Ponadto
właściciel w żaden sposób nie próbuje ocalić klubu wzmacniając zespół
konkretnymi transferami co robią konkurenci w walce o byt. Wygląda to tak jakby
Randy Lerner wywiesił białą flagę i czekał na wyrok.
Klub, który występuje w Premier League nie przerwanie od jej
założenia znajduje się na skraju przepaści. Aston Villa jest najnudniej
grającym zespołem w BPL i jeżeli miałbym wskazywać drużyny, które zasłużyły na
spadek to jedną z nich byliby „The Villans”. Niepokojącym faktem jest również
to, że Aston Villa nie ma stylu. Ich gra polega na kurczowym trzymaniu się
bramki i wybijaniu piłek do przodu licząc, że któremuś ofensywnemu zawodnikowi
uda się coś strzelić. Jeżeli już przychodzi im grać w ataku pozycyjnym to nikt
nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności oddając piłkę najbliżej stojącemu
koledze. Wydarzenie, które po części symbolizuje obecny sezon w wykonaniu Aston
Villi to dwumecz z czwartoligowym Bradford, z którym przegrali batalię o finał
pucharu ligi na Wembley. To tylko pokazuje, że w tej chwili „The Villans” może
lać każdy jak chce. Fakt, z Bradford szwankowała przede wszystkim skuteczność,
ale piłkarze z Villa Park swoją wyższość potrafili udowodnić w jednej połowie,
a to trochę za mało nawet na czwartoligowca. W najbliższej kolejce na Villa
Park przyjeżdżają „Sroki” z Newcastle i to jest idealny moment na przebudzenie.
W tym spotkaniu liczy się tylko zwycięstwo i jest to typowy mecz o sześć
punktów dla obu drużyn. Obecna passa Aston Villi w Premier League nie
przyprawia o optymizm, którzy na ostatnie trzynaście meczów wygrali zaledwie
dwa. Jednak lepszej okazji na przełamanie mieć nie będą, a Lambert musi w końcu
zacząć wygrywać jeżeli chce utrzymać posadę. W końcu nawet Randy Lerner ma jakieś
granice cierpliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz